- Oj nieładnie się tak nie miło odzywać. -Uśmiechnął się wrednie.
Znałem ten uśmiech...
- Czego tu ku*a szukasz Cole?!
- Uuu spostrzegawczy jak zwykle. -Mówił nadal z tym swoim uśmieszkiem.
- Czego chcesz?!
- Nie unoś się tak przyjacielu, odwiedzam starego kumpla, nie mogę?
- Nie! Nie jestem już jednym z was.
- Nie? Hmmm nadal masz kły i ogólnie...
- Wynoś się z mojego domu!
- Nieźle się urządziłeś. Przyjemny domek, żona, dzieci... Ale chyba nie o tym zawsze marzyłeś, co?
- Wpier*alaj, bo będę musiał cię wyrzucić siłą!
- Przecież wiem, że od dawna nie piłeś ludzkiej krwi. Nie oszukuj się, w tym stanie nie miałbyś ze mną żadnych szans. A nawet gdyby, mam zakładników.
- Że co?!
Odsunął się. Kawałek dalej stały dwa wampiry. Jeden miał na rękach Nick'a, a drugi trzymał Livy.
- Jeśli ty nie chcesz do nas wrócić, może twoje dzieci zechcą nam pomóc. Któreś na pewno jest takie jak ty... A drugie... Hmmm... Zabijemy.
- Nie zrobisz tego!
- Och Night, dobrze wiesz, że jestem do tego zdolny. -Spojrzał na Bellę.- A ty ślicznotko, spójrz w co się wkopałaś. Z twoją urodą mogłabyś mieć każdego chłopaka, ale nie, wybrałaś takiego, który nie należy do tego świata. Ty go powstrzymujesz, gdyby nie ty byłby o wiele silniejszy i spełniłby swoje dziecięce marzenie. Nie ładnie tak...
- Zostaw ją! -Krzyknąłem.- I oddaj nasze dzieci!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz